czwartek, 11 kwietnia 2013

Igranie z referendami

Nie wiadomo, czyich interesów broni prezydent Dalia Grybauskaitė, ale widocznie nie ona spocznie aż na Litwie nie powstanie atomowe monstrum rodem z Fukushimy. Grybauskaitė próbowała najpierw otwarcie negować wyniki referendum antyatomowego, w którym ponad 60 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko budowie nowej elektrowni atomowej. Jej zdaniem referendum było niereprezentatywne, bo przeciwko atomówki wypowiedziała się „zaledwie jedna trzecia” osób uprawnionych do głosowania. Widocznie w komunistycznej szkole partyjnej nie uświadomili jej, że demokracja na tym właśnie polega, że wyboru dokonują ci, którzy idą głosować, a nie ci, którzy siedzą na tapczanach przed telewizorami. 
Dalia Grybauskaitė jednak nie ustępuje. Proponuje ponownie przeprowadzić referendum w sprawie budowy elektrowni atomowej. Oczekuje od niego chyba innego wyniku - zgodnego z jej stanowiskiem. Cóż, rządzący na Litwie mają już wprawę w majstrowaniu przy organizowaniu referendów tak, żeby ich wyniki były zgodne z ich oczekiwaniami. Wspomnieć chociażby kupiony za butelkę piwa, czekoladkę i kilo proszku do prania sławetne referendum akcesyjne do Unii Europejskiej. Dziś na warsztat bierze się referendum w sprawie atomowej przyszłości.

Co jutro? Może jutro będziemy zmuszani wybierać prezydent dopóty, dopóki nie zostanie nią ponownie wybrana Grybauskaitė? Historia zna organizatorów i takich wyborów. Tuż za miedzą. W Mińsku. Na Białorusi…
"Kurier Wileński"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz