sobota, 8 września 2012

Populizm rulez...


Piarowcy od marketingu politycznego zazwyczaj dzielą partie na dwie grupy – populistyczne i tradycyjnie. Ten podział pomaga im opracować odpowiednią strategię dla poszczególnych ugrupowań, która daje wytyczne, o głosy jakiej grupy docelowej ugrupowania te muszą ubiegać się, żeby uzyskać najlepszy wynik wyborczy. Do pierwszej grupy zaliczane są wszystkie partie marginalne i tzw. ekstrema (zarówno lewicowa, jak i prawicowa) oraz różnego rodzaju „nowotwory” powstające zazwyczaj przed kolejnymi wyborami. Prawdziwymi gwiazdami w gwiazdozbiorze populistycznych ugrupowań są jednak weterani sceny po(pu)li(s)tycznej, takie jak Partia Pracy (PP) Wiktora Uspaskicha, Porządek i Sprawiedliwość (PiS) Rolandasa Paksasa, AWPL Waldemara Tomaszewskiego oraz do niedawna istniejąca jeszcze (tradycyjny przykład przedwyborczego „nowotworu”) Partia Odrodzenia Narodowego Arūnasa Valinskasa, którą ostatnio wsiąknął Związek Liberałów i Centrum (ZLiC) Aligisa Čaplikasa, przez co ZLiC nabrał też rumieńca populistycznego, aczkolwiek dotąd był zaliczany przez marketingowców do drugiej grupy tzw. partii tradycyjnych, które walczą o głosy tzw. tradycyjnego elektoratu.
Do grupy tradycyjnych partii zaliczają „zkonserwatywniałych” liberałów na Ruchu Liberałów (RL) ministra Eligijusa Masiulisa. Do elektoratu tradycyjnego apeluje też Związek TAK mera Artūrasa Zuokasa, który wcześniej był liderem liberałów zjednoczonych właśnie w Związeku Liberałów i Centrum. Kolejne dwie partie - Partia Socjaldemokratów (PS) Algirdasa Butkevičiusa i Związek Ojczyzny – Chrześcijańscy Demokraci Litwy (ZO-ChDL) Andriusa Kubiliusa również zabiegają o głosy tradycyjnego elektoratu, bo choć ideologicznie są różne (przynajmniej tak powinno być), mają jednak więcej wspólnych cech i poglądów niż wydawałoby się. Ostatnio konserwatyści jednak coraz mniej wspólnego nie tylko z odwiecznym rywalem – socjaldemokratami, ale też z grupą partii tradycyjnych, bo pierwsze akcenty kampanii wyborczej partii Kubiliusa świadczą, że po czterech latach rządów partia ta nie ma nic nowego do zaproponowania elektoratowi tradycyjnemu więc postanowiła sięgnąć po głosy tzw. elektoratu protestu, który wciąż dominuje na Litwie i na naiwności i niezadowolenia którego żerują partie populistyczne. Konserwatyści bowiem zdają sobie sprawę, że nie mają już czasu A i argumentów też), żeby przed wyborami przekonać do siebie tradycyjnego wyborcę. Do przekonania zaś elektoratu protestacyjnego wystarczy kilku błyskotliwych piarowskich akcji, w czym konserwatyści wydaje się ostatnio przodują.

Biorąc jednak pod uwagę, że „konserwatyści” i „Kubilius” w społeczeństwie ostatnio kojarzą się z przekleństwem, podobne akcje chyba nie wiele głosów konserwatystom przysporzą. Zresztą na wiele oni i nie liczą, ale POPULIZM RULEZZZZ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz