czwartek, 11 kwietnia 2013

Prasa polska na Litwie i jej (?) problemy...

Podpisał Pan już obywatelski apel do prezesa Telewizji Polskiej Juliusza Brauna o przywrócenie w TVP Polonia „Wilnoteki”

Nie podpisałem.

Nie ogląda Pan tej audycji? 

Bardzo rzadko. W obecnym świecie medialnym telewizja schodzi u mnie na dalszy plan, jest mało potrzebna.


Autorzy petycji podkreślają, że TVP Polonia jest jedyną polską stacją telewizyjną na Litwie i zniknięcie „Wilnoteki” oznacza, że „Polska po raz kolejny (…) opuszcza tamte tereny kulturowo i duchowo, skazując wciąż trwających tam w polskości rodaków na osamotnienie i zapomnienie”. Jaka jest siła oddziaływania tej audycji na Wileńszczyźnie?

Trudno mówić o sile oddziaływania, skoro nikt nie przeprowadził rzetelnych badań oglądalności. Są ogólne analizy, które mówią, że cała TVP Polonia ma na Litwie ledwie ułamek odbiorców. Być może jest ona jedynym oknem na świat polskiego punktu widzenia wśród tych, którzy nie prenumerują gazet, nie mają dostępu do Internetu i nie słuchają radia. Ale w dobie Internetu to mało prawdopodobne.

Obrońcy „Wilnoteki” hiperbolizują?


Igranie z referendami

Nie wiadomo, czyich interesów broni prezydent Dalia Grybauskaitė, ale widocznie nie ona spocznie aż na Litwie nie powstanie atomowe monstrum rodem z Fukushimy. Grybauskaitė próbowała najpierw otwarcie negować wyniki referendum antyatomowego, w którym ponad 60 proc. głosujących opowiedziało się przeciwko budowie nowej elektrowni atomowej. Jej zdaniem referendum było niereprezentatywne, bo przeciwko atomówki wypowiedziała się „zaledwie jedna trzecia” osób uprawnionych do głosowania. Widocznie w komunistycznej szkole partyjnej nie uświadomili jej, że demokracja na tym właśnie polega, że wyboru dokonują ci, którzy idą głosować, a nie ci, którzy siedzą na tapczanach przed telewizorami.